Dziennik Adama Czerniakowa. Tutaj strony z 1942 r. Pierwsze zapisy w dzienniku są z września 1939 roku, a ostatnie przed śmiercią 22 lipca 1942 roku (Wielka Akcja). |
Korczak bardzo wcześnie alarmował wszystkie instytucje społeczne, w pierwszym rzędzie Centos*, w sprawie pomocy dla Domu Sierot. Wiedział bowiem, już od powstania Domu Sierot i Naszego Domu jak ważna była ekonomia tych zakładów.
Korczak szybko dostrzega i w getcie haniebne wykorzystywanie doli dziecięcej dla prywatnych interesów dorosłych. Widzi również że Centos daje większe przydziały dla domów sierot należących do tej organizacji obniżając w ten sposób środki dla innych domów dziecka, m.in. Domu Sierot Korczaka.
Czy Korczak przesadza w swych żądaniach? Na pewno nie! Korczak wiedział że dzieciom bez opieki i pożywienia grozi bezimienna śmierć z głodu na ulicy, los wielu dzieci w gettach. Dlatego ciekawe sa te pierwsze zapiski Czerniakowa na temat Korczaka. Wczesne bo w maju i we wrześniu 1940 roku (przed przeprowadzka DS do Getta i zamknięciem) gdy sytuacja w Getcie Warszawskim nie była jeszcze tak tragiczna jak w pózniejszym okresie. We wszystkich wypowiedziach Korczaka wyczuwa się sarkazm. Ta złośliwa ironia w wypowiedziach Korczaka to jednocześnie walka o byt!
Korczak szybko dostrzega i w getcie haniebne wykorzystywanie doli dziecięcej dla prywatnych interesów dorosłych. Widzi również że Centos daje większe przydziały dla domów sierot należących do tej organizacji obniżając w ten sposób środki dla innych domów dziecka, m.in. Domu Sierot Korczaka.
Czy Korczak przesadza w swych żądaniach? Na pewno nie! Korczak wiedział że dzieciom bez opieki i pożywienia grozi bezimienna śmierć z głodu na ulicy, los wielu dzieci w gettach. Dlatego ciekawe sa te pierwsze zapiski Czerniakowa na temat Korczaka. Wczesne bo w maju i we wrześniu 1940 roku (przed przeprowadzka DS do Getta i zamknięciem) gdy sytuacja w Getcie Warszawskim nie była jeszcze tak tragiczna jak w pózniejszym okresie. We wszystkich wypowiedziach Korczaka wyczuwa się sarkazm. Ta złośliwa ironia w wypowiedziach Korczaka to jednocześnie walka o byt!
Z września 1940 roku jest dokument, zaświadczenie Korczaka napisane po niemiecku i po polsku o transporcie kartofli z Farmy Różyczka do domu Sierot. Inna walka o kartofle które Niemcy zarekwirowali skonczyła się uwiezieniem Korczaka na Pawiaku.
To była po prostu walka o byt!
W liście do żony Adama Czerniakowa p. dr. Felicji Zwayer-Czerniakowej która była członkiem Centosu pisze i gorzko skarży się na swój los społecznika w getcie. Tak usprawiedliwia on swoje ciągłe zderzenia z instytucjami społecznej pomocy (m.in. Centosem): Spotykam się raz wraz z zarzutem, że jestem szorstki, przykry, brutalny. - Słusznie. Pozwalam sobie przesłać pismo które usprawiedliwia mój gorzki, cierpki, a co najbardziej dolega, nieufny stosunek do ludzi. I dalej tłumaczy: praca społeczna to brudna robota, konieczność pozornie zgodnej współpracy z brudnymi ludźmi, ocieranie się o ich cechy niegodne, niewonne. Tu chyba ma na myśli jego kontakty w celu zdobywania żywności dla swoich dzieci ze światem przestępczym w getcie. To co się dzieje teraz wokoło sprawy dziecka, jest kopią nieuczciwej, szkodliwej i hałaśliwej gry na giełdzie w okresie zwyżki kursów. Dziecko, jego nędza i niedola okrutna – to papier.
* Związek Towarzystw Opieki nad Dziećmi i Sierotami Centos (CENTOS) działał w Polsce od 1924 r. Zrzeszał społeczne organizacje opiekuńcze w całym kraju, prowadził poradnie zawodowe i szkolne, organizował kolonie. Przed wojną podlegało mu ponad 200 domów dziecka, internatów i burs, otaczał opieką kilkadziesiąt tys. dzieci żydowskich. W czasie wojny Centos kontynuował działalność w wielu gettach. W getcie warszawskim był Centos centralną instytucją opieki nad dzieckiem, skupiał wybitnych lekarzy, psychologów, pedagogów. Kierowali nim Adolf Berman (kwestie społeczno-organizacyjne i wychowawcze) oraz Józef Gitler (sprawy finansowo-gospodarcze). W 1941 r. Centosowi podlegało m.in.. 13 internatów, 21 świetlic w domach dla uchodźców, 12 ognisk opieki dla najmłodszych, 2 stacje dla niemowląt, 12 kuchni dla dzieci, blisko 500 kącików przy komitetach domowych.
** Dziecko Salonu - Janusz Korczak. Pełny cytat: Bo błąd w mowie — to jak plama tłusta i brzydka na fotografji matki, którą kochasz, to jak niestarannie przyszyta łata na ubraniu, w którem idziesz w gościnę. Źle mówić lub pisać — to znaczy krzywdzić swoją mową tych wszystkich, którzy ją z taką czcią budowali. Język smuci się, choruje, — gdy ludzie źle nim mówią. — Pamiętacie, jakem się rozgniewał, gdy któryś z was po raz trzeci powiedział: kajet po arytmetyce. Zdawało mi się wtedy, że ktoś drzazgę lub igłę wsadził za paznokieć żywemu człowiekowi, któremu z bólu łzy napłynęły do oczu.
Gramatyka uczy szanować mowę ludzką i — podziwiać rozum ludzki...
To była po prostu walka o byt!
Adam Czerniakow, prezes rady Zydowskiej odnotowywuje to kilkakrotnie w swoim Dzienniku:
12 V 1940: +9°C. Rano Gmina. JDC nie ma grosza, depeszuje o pieniądze do USA. Prosi Gminę, aby też depeszowała. Zmniejszone wpływy w Gminie. Wielkie kłopoty z robotnikami wobec braku lonu dla nich. Dziś i jutro chrześcijańskie święta - Gmina, jak zwykle, czynna. Korczak powiada, że wieczorem wracając do domu śpiewa „Do wuja starca rzekło dziewczę raz”. Kupując kaszę w sklepiku w ogonku zwraca się do kupcowej: „jak mi Pani przypomina moją starszą wnuczkę”. W rezultacie kupcowa się rumieni, daje szybko paczkę i starannie zawija ją w papier. Innym razem prosi motorniczego, aby zatrzymał tramwaj, „gdybym był młodą dziewczyną, to bym Pana uściskał za zwolnienie ruchu, bo chcę wyskoczyć na rogu”. Nie potrzebuje mnie Pan całować - odburknął motorniczy i pokręcił korbą w myśl jego życzenia.
16 IX 1940: Korczak opowiada, że rozpuszcza o sobie pogłoski, iż jest złodziejem. Sądzi, że w ten sposób dostanie się do zarządu pewnego sierocińca.
Inne sarkazmy Korczaka opisane przez Czerniakowa to np.:
19 X 1940: +1°C. Korczak zapytał, czy mam mieszkanie. Dodał, że jeżeli nie mam, to może mi podać
nazwisko urzędnika w Gminie, który za łapówkę da mi mieszkanie.
W liście do żony Adama Czerniakowa p. dr. Felicji Zwayer-Czerniakowej która była członkiem Centosu pisze i gorzko skarży się na swój los społecznika w getcie. Tak usprawiedliwia on swoje ciągłe zderzenia z instytucjami społecznej pomocy (m.in. Centosem): Spotykam się raz wraz z zarzutem, że jestem szorstki, przykry, brutalny. - Słusznie. Pozwalam sobie przesłać pismo które usprawiedliwia mój gorzki, cierpki, a co najbardziej dolega, nieufny stosunek do ludzi. I dalej tłumaczy: praca społeczna to brudna robota, konieczność pozornie zgodnej współpracy z brudnymi ludźmi, ocieranie się o ich cechy niegodne, niewonne. Tu chyba ma na myśli jego kontakty w celu zdobywania żywności dla swoich dzieci ze światem przestępczym w getcie. To co się dzieje teraz wokoło sprawy dziecka, jest kopią nieuczciwej, szkodliwej i hałaśliwej gry na giełdzie w okresie zwyżki kursów. Dziecko, jego nędza i niedola okrutna – to papier.
* Związek Towarzystw Opieki nad Dziećmi i Sierotami Centos (CENTOS) działał w Polsce od 1924 r. Zrzeszał społeczne organizacje opiekuńcze w całym kraju, prowadził poradnie zawodowe i szkolne, organizował kolonie. Przed wojną podlegało mu ponad 200 domów dziecka, internatów i burs, otaczał opieką kilkadziesiąt tys. dzieci żydowskich. W czasie wojny Centos kontynuował działalność w wielu gettach. W getcie warszawskim był Centos centralną instytucją opieki nad dzieckiem, skupiał wybitnych lekarzy, psychologów, pedagogów. Kierowali nim Adolf Berman (kwestie społeczno-organizacyjne i wychowawcze) oraz Józef Gitler (sprawy finansowo-gospodarcze). W 1941 r. Centosowi podlegało m.in.. 13 internatów, 21 świetlic w domach dla uchodźców, 12 ognisk opieki dla najmłodszych, 2 stacje dla niemowląt, 12 kuchni dla dzieci, blisko 500 kącików przy komitetach domowych.
** Dziecko Salonu - Janusz Korczak. Pełny cytat: Bo błąd w mowie — to jak plama tłusta i brzydka na fotografji matki, którą kochasz, to jak niestarannie przyszyta łata na ubraniu, w którem idziesz w gościnę. Źle mówić lub pisać — to znaczy krzywdzić swoją mową tych wszystkich, którzy ją z taką czcią budowali. Język smuci się, choruje, — gdy ludzie źle nim mówią. — Pamiętacie, jakem się rozgniewał, gdy któryś z was po raz trzeci powiedział: kajet po arytmetyce. Zdawało mi się wtedy, że ktoś drzazgę lub igłę wsadził za paznokieć żywemu człowiekowi, któremu z bólu łzy napłynęły do oczu.
Gramatyka uczy szanować mowę ludzką i — podziwiać rozum ludzki...