Wednesday, December 15, 2021

Korczaka Dom Sierot - Frontowy domek stał już, gdy Towarzystwo Pomoc dla Sierot zakupiło posesję przy ulicy Krochmalnej 92 na Woli. W 1912 roku czyli za Cara.

Frontowy domek - widok ze szwalni w Domu Sierot. 


Izio przed Frontowym. domkiem

Frontowy domek stał już, gdy Towarzystwo Pomoc dla Sierot zakupiło posesję przy ulicy Krochmalnej 92 na Woli. 

Rozbiórka Frontowego domku po wojnie.

Frontowy domek stał już, gdy Towarzystwo Pomoc dla Sierot zakupiło posesję przy ulicy Krochmalnej 92 na Woli. W 1912 roku czyli za Cara.

Opis Idy Merżan:
„Tuż przy bramie, przy samym ogrodzeniu, znajdował się tzw. Frontowy Domek, pomalowany na żółty kolor (dół był ciemniejszy). Stał już, gdy Towarzystwo «Pomoc dla Sierot» zakupiło posesję na Woli. Mieściło się w nim 11 pokoi rozlokowanych po obu stronach korytarza oraz sanitariat. Pierwszymi jego mieszkańcami byli wychowankowie, którzy ukończyli 14 lat, a jeszcze terminowali lub uczyli się zawodu. Z czasem zamieszkali w nim pracownicy Domu Sierot (...)".

We frontowym domku mieszkali oprócz dozorcy Piotra Zalewskiego i jego żony Kazimiery dawni wychowankowi i bursiści którzy zostali w Domu Sierot i pracowali jako wychowawcy. Do takowych należała Róża Azrylewicz-Sztokman, była wychowanka i długoletnia intendentka Domu Sierot; żona Józefa Sztokmana, także wychowanka i pracownika Domu Sierot. W getcie przebywała w Domu Sierot z całą rodziną: ojcem (zmarł przed deportacją), bratem Henrykiem (pracował w kancelarii Domu Sierot) i kilkuletnią córeczką Rom(k)ą. Ta była wychowanka i długoletnia intendentka Domu Sierot Korczaka, poszła na śmierć z dziećmi Domu Sierot jak również ze swoją pięcioletnią córeczką Romcią i bratem Henrykiem. Wszyscy zamordowani w Treblince.

Zdarzył się tylko taki oto epizod. Było to zdaje się na przełomie 1937/38. Pracowałem w warsztacie grawerskim, wracałem na Krochmalną i zbliżając się do Nr 90 spostrzegłem, że biegną za mną z tyłu chuligani, przyśpieszy­łem kroku, ale od Karolkowej spostrzegłem, że nadchodzi Jonasz ze skrzypcami, dałem mu znak by biegł, starałem się go ukryć, ale już nas dobiegli, wbiegli razem na podwórko Domu Sierot, przez kilko minut biłem się sam przeciw trzem Misza Wróblewski może tego już sobie nie przypomina) wyskoczył - zaczął krzyczeć, szarpnął mnie szybko i wciągnął do budynku. Przeleżałem dwa dni".