Dopiero wtedy, w upale, po wielu latach. mogłem zrozumieć słowa mojego taty że Janusz Korczak nie dotarł do Treblinki żywy, ale zmarł z wyczerpania i braku powietrza, w ciemności i oparach chloru, w gorącym śmierdzącym wagonie.
Mój ojciec, Michał Wasserman-Wróblewski (Pan Misza) pracował w Domu Sierot od czasów studenckich (1931) do ostatniego dnia Domu Sierot w getcie - 5 sierpnia 1942.
Inną rzeczą, którą usłyszałem od mojego ojca, to o jego rozmowie podczas inauguracji pomnika w Treblince w 1964 roku. Pojechał tam jako oficjalny przedstawiciel Ludowego Wojska Polskiego i Polskiego Komitetu Korczakowskiego.
Inną rzeczą, którą usłyszałem od mojego ojca, to o jego rozmowie podczas inauguracji pomnika w Treblince w 1964 roku. Pojechał tam jako oficjalny przedstawiciel Ludowego Wojska Polskiego i Polskiego Komitetu Korczakowskiego.
Przy odsłonięciu pomnika miał łzy w oczach. Inny oficer, major z informacji, widział to i zwrócił się do ojca:
Panie Pułkowniku, niech pan się tak nie wzrusza!Nasi leżą tam, wskazując na obóz pracy, Treblinka I.
Mój ojciec odpowiedział krótko, ostro i sucho:
Panie Majorze, nasi leżą i tu, i tam!



